Moje smaki Turcji - Klaudiusz Dariusz Budkiewicz

      Wymianę w ramach programu "Comenius", która odbywa się w naszej szkole, oceniam bardzo pozytywnie. Myślę, że gdyby nie ona, to nigdy nie dowiedziałbym się tyle o tureckiej kulturze, o kulinarnych preferencjach Turków, o niezwykłych daniach oraz o życiu prywatnym przeciętnej rodziny.

    Wycieczka trwała, licząc dojazd, 6 dni, co według mnie było czasem idealnym, czyli takim, który pozwala na obejrzenie ciekawych ośrodków kultury w okolicy oraz niewyczerpanie zanadto jej uczestników.

    Wróćmy jednak do rzeczy, a generalnie do rodziny, w której domu mieszkałem. Na początku spodziewałem się czegoś strasznego, lecz to co zobaczyłem, przerosło moje oczekiwania bardzo pozytywnie. Burak, czyli nasz główny współtowarzysz, okazał się być bardzo miły i pomocny. Mimo braków w jego angielskim, bez problemu dawało się z nim porozumieć, ponieważ zawsze potrafiliśmy sobie wytłumaczyć, o co nam chodzi. Resztę rodziny Buraka stanowiła jego młodsza siostra, babcia, tata, który jest nauczycielem historii oraz mama, również nauczycielka - sztuki. Cała rodzina była dla nas wspaniała, a uśmiech nigdy nie opuszczał ich twarzy. Bardzo fajne było również to, że z nimi można było się porozumieć się po angielsku.

     Jeśli chodzi o turecką kuchnię, to bardzo przypadła mi do gustu, a zwłaszcza słodycze. Ogólnie turecka kuchnia była trochę zbyt ostra na moje podniebienie, to i tak mi smakowała. Ale wrócę do słodyczy. Do moich ulubionych zaliczam "suduk" i "baklavę". To pierwsze, to orzechy oblane paskiem bardzo gęstej galaretki, drugi przysmak, to coś w stylu ciasta francuskiego, w którym znajdują się różne orzechy, pistacje a wszystko oblane jest słodką polewą konsystencji trochę rzadszej od miodu.

   Sam wyjazd uznaję za udany, a jeśli chodzi o ten ciekawy kraj, to na pewno w przyszłości tam wrócę.

NA GÓRĘ