Julka Rosińska w Satu Mare - relacja osobista

No to zaczęło się! 26 marca - podróż do Satu Mare

            O 2.00 w zasadzie o 3.00, gdyż była zmiana czasu, zebraliśmy się pod szkołą i po kilkunastu minutach wyjechaliśmy  do Torunia. W autobusie część z nas spała a druga była pełna energii. Około godziny 5.00 wyjechaliśmy pociągiem do Warszawy. W drodze humory dopisywały wszystkim. Po chwili czekania w Warszawie przed 9.00 byliśmy w pociągu do Krakowa. I wreszcie po 11.00 byliśmy w busie do Rumunii. Podróż była długa i wyczerpująca. Około godziny 21.00 byliśmy na miejscu, gdzie przywitali nas nauczyciele i uczniowie w moim przypadku Szintia i jej rodzice. Rozstaliśmy się i pojechaliśmy do domów rodzin goszczących. Trafiłam do bardzo miłej rodziny. Mimo trudności językowej, dogadywaliśmy się. Tak skończył się dzień wielkich podróży.

27 marca – dzień 1

            Wstałam dosyć wcześnie, ponieważ byłam bardzo podekscytowana. Ubrałam się i czekałam na śniadanie. Po śniadaniu z Szintią poszłyśmy ulicami miasta na miejsce spotkania. Miasto było piękne. Na miejscu powitali nas nauczyciele i uczniowie. Po małym zapoznaniu przedstawiono nam plan dnia. Dobraliśmy się w grupy i ruszyliśmy zwiedzać miasto. Poszliśmy do urzędu miasta i tam przywitała nas pani, która opowiedziała nam o mieście. Później weszliśmy na dach urzędu. Widok był niesamowity. Po chwili zwiedzania zaczęła się praca w grupach  - w poszukiwaniu matematyki i rozwiązywaniu zadań. Po wszystkim przyjechaliśmy do szkoły na obiad. Był pyszny. Po obiedzie prezentacje na temat szkoły, regionów itd. Powrót do domu i wieczorem spotkanie w kawiarni ze wszystkimi uczestnikami projektu. Późny powrót do domu.

28 marca – dzień 2

            Dzień zaczął się bardzo wcześnie, śniadanie i droga do kopalni soli. Droga była długa, ale po dotarciu było co zwiedzać. W kopalni było po prostu pięknie. Cały dzień spędziliśmy właśnie tam. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w galerii na obiad i małe zakupy. W autobusie było bardzo wesoło, wszyscy śpiewali, bawili się wybornie. Po powrocie  około 20.00 byliśmy wykończeni, lecz okazało się,  że przyjdą do mnie i Szinti niektórzy członkowie projektu. Rozmawialiśmy i bawiliśmy się do późna. Tak skończył się drugi dzień.

29 marca – dzień 3

            Jak codziennie wstałam wcześnie, zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy do szkoły. Najpierw czekała na nas prezentacja na temat matematyki w codziennym życiu. Później uczyliśmy się tańca, który mieliśmy zatańczyć na rynku w piątek. Początki były trudne, ale później było coraz lepiej. Po chwili przerwy dostaliśmy zadanie, by przetłumaczyć codzienne zwroty na swój język. Po tym poszliśmy na obiad. Po obiedzie czas przeznaczony był na zakupy, więc czym prędzej ruszyliśmy. I tak do wieczora razem spędzaliśmy czas na zakupach i zabawie. Po powrocie do domu zostałam poczęstowana pysznymi gołąbkami.

30 marca – dzień 4

            Tak jak zwykle rano wstałam wcześnie i na śniadanie dostałam rumuński przysmak: zakuska. Było przepyszne. Po śniadaniu droga do szkoły i praca w grupach nad plakatem matematycznym. Mała przerwa i kolejne próby tańca. Później obiad i wyjazd do muzeum w Negresti. Było to muzeum o kulturze i sztuce ludowej oraz sposobie życia w dawnych czasach. Było naprawdę ciekawe i zaskakujące. Wróciliśmy około godziny 20.00 i jak zwykle wszyscy spotkaliśmy się później na urodzinach jednego z kolegów z  Rumunii. Rozmawialiśmy i bawiliśmy do późna.

31 marca – dzień 5

            I niestety nadszedł ostatni dzień pobytu w Rumunii. Wstałam jak zwykle dosyć wcześnie. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy do szkoły. Rano prezentowaliśmy plakaty przygotowane w przeddzień. Później ostatnie próby tańca. Po tym udaliśmy się na prezentacje naukowe przygotowane przez uczniów szkoły. Naprawdę bardzo zadziwiały. Dużo się dzięki nim dowiedziałam. Po prezentacjach poszliśmy na przepyszny obiad. Najedzeni udaliśmy się na rynek miasta, by zaprezentować taniec, którego uczyliśmy się przez ten cały czas. W prezencie, przed tańcem,  dostaliśmy czapki. Po tym wróciliśmy ponownie do szkoły na pokaz tradycyjnych tańców. Były bardzo ciekawe. Po pokazie otrzymaliśmy certyfikaty i udaliśmy się na ostatnie spotkanie z członkami projektu. Ciężko było sobie wyobrazić, że to już ostatnie spotkanie.

1 kwietnia – dzień 6

            Rano dokończyłam pakowanie walizki, zjedliśmy śniadanie i przyszedł czas na pożegnanie. Przy hotelu nauczycieli zebraliśmy się około 9.00 i ze łzami w oczach zaczęliśmy się żegnać. Nie mogłam uwierzyć, jak ten czas szybko upłynął. Wyruszyliśmy i po kilku godzinach zatrzymaliśmy się na dłuższy postój na Słowacji, by trochę pozwiedzać i zjeść obiad. Wyruszyliśmy i w Krakowie byliśmy naprawdę szybko. Po dotarciu mieliśmy sporo czasu do pociągu, więc postanowiliśmy iść na rynek wraz z nauczycielami. Kraków zrobił na mnie ogromne wrażenie, szczególnie po zachodzie słońca. Przyszedł czas zbiórki i czekania na pociąg. Wsiedliśmy do pociągu i wszyscy w mgnieniu oka poszli spać. Cała drogę spaliśmy. Około godziny 5.00 byliśmy już w Inowrocławiu. Radość, gdy zobaczyłam rodziców, była ogromna, lecz było mi smutno, bo następne spotkanie dopiero w październiku.

 

            Ta podróż była dla mnie bardzo ciekawym przeżyciem. Na pewno będę tęsknić za moją rodziną, za tymi widokami, za wszystkim co mnie tam spotkało. Życzę każdemu, takiej podróży.

NA GÓRĘ