Weronika Banasik w Satu Mare - relacja osobista

        Dnia 26 marca o godzinie 3:00 razem z moimi koleżankami oraz opiekunami projektu zebraliśmy się przy hali sportowej. Wszyscy byli zdenerwowani, ale także ciekawi co nas czeka przez ten cały tydzień. Kiedy wszystkie walizki były spakowane i pożegnaliśmy się z naszymi rodzinami, wyruszyliśmy do Torunia. Na pociąg czekaliśmy niecałą godzinę i już około 5:00 jechaliśmy do Warszawy. W naszej stolicy mieliśmy pociąg do Krakowa, a tam czekał na nas bus do Satu Mare. Podróż była bardzo długa, trwała około 18 godzin, lecz cały czas mieliśmy dobry humor. Przejeżdżając przez Słowację i Węgry mogliśmy podziwiać wspaniałe widoki. Na miejscu byliśmy o godzinie 21:00, gdzie czekały już na nas rodziny, u których mieliśmy nocować. Mieszkałam u Ioany, była ona miła i gościnna, a jej rodzice robili wszystko, abym dobrze się u nich czuła.

             Następnego dnia wstałam dosyć wcześnie, zjadłam śniadanie, po którym rodzice Ioany podwieźli nas na miejsce zbiórki. Po zapoznaniu się z wszystkimi oraz dobraniu się w grupy wyruszyliśmy do urzędu miasta. Zwiedziliśmy cały budynek i wysłuchaliśmy krótkiego przemówienia pani wiceprezydent miasta Satu Mare. Następnie każda z grup dostała kartki z zadaniami, które polegały na liczeniu różnych przedmiotów np. okien i liści. Kiedy wszystko mieliśmy już gotowe, postanowiliśmy całą grupą iść na pizze. Najedzeni poszliśmy na przystanek autobusowy i pojechaliśmy do szkoły. Razem z naszymi koleżankami i kolegami z Rumunii oraz Bułgarii spotkaliśmy się około godziny 19:00 w miejscu, które wszyscy tam nazywali ,,Downtown”. Było tam naprawdę przyjemnie, a do domu wróciliśmy o godzinie 23:00.

           

            Trzeciego dnia po śniadaniu podjechaliśmy pod szkołę, gdzie czekali na nas nauczyciele. Ten dzień zapowiadał się dość ciekawie, ponieważ wyjeżdżaliśmy do kopalni soli. Podróż trwała około 5 godzin, lecz ten czas szybko płynął, gdyż humor nam dopisywał, śpiewaliśmy piosenki oraz mogliśmy się lepiej poznać. Dojechaliśmy na miejsce, gdzie czekała już na nas pani przewodnik, która opowiadała nam o historii tej kopalni. Później mieliśmy czas wolny, mogliśmy zakupić różne pamiątki oraz pozwiedzać kopalnię. Po kilku godzinach musieliśmy wracać do Satu Mare. Na miejscu byliśmy około godziny 21:00. Wróciłam do domu, wzięłam prysznic i poszłam spać wyczerpana całym dniem.

 

            We środę wstałam o godzinie 7:00, zjadłam śniadanie  i razem z Ioaną pojechałyśmy do szkoły. Tego dnia oglądaliśmy prezentacje naszych koleżanek i kolegów z projektu oraz pokazaliśmy własną. Po krótkiej przerwie udaliśmy się na boisko szkolne, gdzie uczyliśmy się tekstu piosenki i tańca, który na początku wydawał się bardzo trudny, lecz z czasem szło nam coraz lepiej. Około godziny 16:00 wróciliśmy do domu i szykowaliśmy się na spotkanie z przyjaciółmi. Ponownie o godzinie 19:00 byliśmy w ,,Downtown”, gdzie miło spędziliśmy czas. Tym razem w domu byliśmy już o 21:00.

 

            W czwartek po śniadaniu zebraliśmy się pod szkołą i wyruszyliśmy do muzeum, które znajdowało się na powietrzu. Mogliśmy zobaczyć jak żyło się kiedyś oraz poznać ich kulturę. W domu byliśmy już około godziny 16:00 no i znów o 19:00 poszliśmy do naszego miejsca spotkań.

 

            Piątek – ten dzień był naszym ostatnim wspólnym dniem. Po dotarciu do szkoły obejrzeliśmy prezentacje matematyczne, a następnie poszliśmy ćwiczyć taniec. Kiedy wyszło nam już idealnie, razem z naszymi nauczycielami udaliśmy się do klasy, gdzie uczniowie tamtej szkoły pokazali nam projekty naukowe. W czasie wolnym poszliśmy na zakupy, kupiliśmy pamiątki oraz dużo słodyczy. Było bardzo ciepło, więc nie zabrakło pójścia na lody. Około godziny 16:00 spotkaliśmy się  wszyscy w centrum miasta, gdzie nagrywaliśmy Flash Mob z naszym tańcem. O godzinie 18:00 byliśmy z powrotem w szkole, czekała tam na nas niespodzianka. Koleżanki i koledzy z Rumunii pokazali nam wspaniałe występy, tańczyli, śpiewali. Był to nasz ostatni dzień, więc tradycyjnie znów spotkaliśmy się na mieście, a do domu wróciliśmy o 23:00.

 

            Sobota – pożegnanie. O godzinie 9:00 byliśmy już gotowi do wyjazdu. Większość z nas płakała przy tych ostatnich chwilach razem. Był to naprawdę cudowny tydzień i ciężko było się z nimi rozstać. W Polsce byliśmy następnego dnia rano, a dokładnie o 5:36.

 

            Była to dla mnie najwspanialsza podróż w życiu. Mogłam poznać nowy kraj oraz jego kulturę i poznać nowych ludzi, którzy byli naprawdę wspaniali.

NA GÓRĘ