Królowa nauk wg Julii Rosińskiej

      W dniach od 22 do 28 października 2017 r. w naszej szkole odbyła się wymiana międzynarodowa. Gościliśmy uczniów i nauczycieli z Rumunii i Bułgarii. Projekt opierał się głównie na matematyce, ale również na poznawaniu siebie nawzajem.  Ale dość już tej powagi, przejdźmy do lepszej części. 

Dzień przed przyjazdem partnerów z Rumunii i Bułgarii, byłam bardzo podekscytowana, ale zarazem przerażona.  Będąc wcześniej w Rumunii, zostałam goszczona przez bardzo miłą i sympatyczną dziewczynę. Bałam się, czy zdołam tak dobrze ugościć Szintię, jak ona mnie.

Dzień przyjazdu był pełen emocji, przede wszystkim radości i szczęścia, że po długim okresie czasu możemy znowu się spotkać. Cały dzień czekałam z niecierpliwością na sms’a od pani nauczycielki  z wiadomością o przyjeździe partnerów z Rumunii. W końcu się doczekałam i razem z mamą pojechłyśmy pod szkołę. Podekscytowanie rosło z każdą następną minutą oczekiwania, w końcu dostrzegłam busy i wysiadających kolegów i koleżanki. Od razu wszyscy ruszyliśmy w ich stronę, aby się przywitać. Radość nas wszystkich była ogromna.

Dzień 1

Następnego dnia budzik na nic się nie zdał, ponieważ całą noc nie zmrużyłam oka rozmyślając, jak będą wyglądać następne dni. Wstałam,  razem z Szintią zjadłyśmy śniadanko i wyruszyłyśmy szkolnym autobusem do szkoły. Jeszcze przed rozpoczęciem zajęć, razem z koleżankami, poznaliśmy uczniów z Bułgarii. Ku zdziwieniu od razu złapaliśmy wspólny język. Oczywiście pierwszego dnia w szkole zorganizowano apel powitalny. Wszyscy śpiewaliśmy piosenki danych krajów.  Później udaliśmy się na bardzo ciekawe zajęcia matematyczne Kahoot, które wszystkim się podobały. Zwiedziliśmy Strzelno i udaliśmy się do domów. Razem z Szintią udałyśmy się do Marysi i Diany, aby po chwili pojechać do Kruszwicy i tam spotkać się z innymi uczestnikami projektu. Pokazaliśmy im miasto, ciekawe miejsca  i poszliśmy na pyszną pizzę. Spędziliśmy ten czas bardzo miło w swoim towarzystwie, poznając się coraz lepiej.

Dzień 2

Wstałyśmy rano, razem z moimi braćmi zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy do szkoły. Pod szkołą czekał na nas autobus, którym udaliśmy się do Instytutu Hodowli Gęsi w Kołudzie Wielkiej. Tam przybliżono nam informacje na temat instytutu. Pokazano wiele ciekawych rzeczy, ale i tak nic nie pobije przepysznego obiadu. Więc co było na obiad? Oczywiście, że gęś. Po wizycie w Kołudzie pojechaliśmy do Inowrocławia pozwiedzać stare miasto. Nie obyło się bez Galerii Solnej. Po zakupach wszyscy zadowoleni wróciliśmy do Strzelna, lecz to nie był koniec dnia. Wszyscy, za namową koleżanki, poszliśmy do niej do domu. Ku zdziwieniu wszystkich, udało nam się zmieścić. Przysięgam, to była największa parapetówka na jakiej byłam.  Wszyscy wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy do późna. Wyszliśmy na spacer i wróciliśmy do domu. Po zjedzeniu kolacji mój tata zamienił jeszcze kilka zdań z Szintią. Po jakiemu? Oczywiście że po migowemu, wszyscy śmialiśmy się nawet następnego dnia rano.

Dzień 3

Mogłyśmy tego dnia spać dłużej(wiadomo sen to podstawa). Wstałyśmy wypoczęte i w fantastycznych humorach, chociaż pogoda nie rozpieszczała. Dzisiaj przyszedł czas na wycieczkę do Torunia. W drodze do miasta wszyscy w autobusie śpiewaliśmy i śmialiśmy się. Podróż minęła przyjemnie. Pierwszym punktem wycieczki  było Muzeum Piernika. Warsztaty była bardzo ciekawe i zarazem pełne humoru. Wypiekliśmy swoje pierniki i przyszedł czas na najważniejszą część dnia (oczywiście dla mnie) czyli obiad. Zjedliśmy pyszne polskie pierogi w jednej z restauracji na Starym Mieście. Mieliśmy chwilę czasu dla siebie, więc z koleżankami poszłyśmy do pijalni czekolady, okazało się to wspaniałą decyzją. Właśnie tam uśmiałam się do łez. Drugim punktem dnia były zajęcia chemiczne. Nie przepadam za lekcjami chemii, ale te zajęcia były naprawdę ciekawe i interesujące. Po zajęciach wróciliśmy do Strzelna. Razem z Szintią, Marysią i Daianą poszłyśmy w odwiedziny do Gosi i Larisy. Porozmawiałyśmy, pośmiałyśmy się i wróciłyśmy do domu.  Moi bracia zdołali namówić  Szintię i mnie na zabawę z  nimi. Wyczerpane poszliśmy spać.

Dzień 4

Niestety tym razem nie było już tak kolorowo i trzeba było wstać wcześnie. Koło szkoły byliśmy już o 8.00. Czekał nas kolejny dzień w Toruniu z niezwykłymi zajęciami.  W autobusie było jak zwykle głośno i wesoło. Po niedługim czasie byliśmy już w Toruniu w Młynie Wiedzy. Tam podzielono nas na kilka drużyn, dostaliśmy kartki z zadaniami matematycznymi i ruszyliśmy w nieznane. Walczyliśmy o pierwsze miejsce z innymi drużynami. Nie wiedziałam, że matematyka może tak samo bawić jak i uczuć. Zajęcia były strzałem w dziesiątkę, wszystkim się podobało. Po zajęciach jedna grupa udała się do galerii handlowej a druga na Stare Miasto. W galerii byliśmy około 3 godziny. Wystarczająco czasu, aby wydać wszystkie pieniądze. Jak zwykle nie brakowało zabawnych sytuacji i śmiechu. Gdy czas dobiegł końca, udaliśmy się do autokaru i do Strzelna. W drodze powrotnej Marysia zaproponowała poczęstunek u niej w domu. Nie wypadało odmówić, więc od razu po powrocie niektórzy przyjechali do Marysi. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy i wiele innych. Po udanym spotkaniu wróciłyśmy do domu. Moja mama pełna ciekawości od razu spytała mnie i Szintię, co sobie kupiłyśmy. Pogadaliśmy i poszliśmy spać.

Dzień 5

Obudziłam się rano i nie dowierzałam, że to już ostatni dzień przed wyjazdem. Nie wiedziałam jak ten czas mógł tak szybko minąć. W szkole już czekała na nas pięknie udekorowana sala na uroczysty apel podsumowujący cały projekt. Apel rozpoczął się  hymnami krajów oraz przedstawieniem. Im dalej, tym ciekawiej. Znowu podzielili nas na grupy tym razem trzy, i jak to bywało wcześniej, dostaliśmy do wykonania zadania matematyczne. Każda grupa chciała wygrać, była zacięta walka. Po bardzo ciekawych i śmiesznych zadaniach, mieliśmy chwilę przerwy, żeby za chwilę znów rozwiązywać zadania matematyczne. Jednak okazało się, że matematyka może być fajna.  Po zakończeniu zadań wręczono wszystkim certyfikaty i oficjalnie pożegnano. Jednak to nie koniec dnia. Wróciliśmy do domów, aby chwilę odpocząć. Po czym wróciliśmy do Strzelna, aby spotkać się po raz ostatni w tym gronie. Poszliśmy na pizzę a później gdzie poniosła wyobraźnia. Tak przyjemnie i w miłym towarzystwie spędziliśmy ostatni wieczór razem. Po powrocie do domu czekała na mnie i Szintię miła niespodzianka. Moi bracia wraz z tatą przygotowali kolacje pożegnalną. Tak oto spędziłyśmy resztę wieczoru rozmawiając przy kolacji. Wręczyliśmy Szinti prezent, którym była mile zaskoczona. Oczywiście nie mogło zabraknąć sesji zdjęciowej mojej mamy.

Dzień odjazdu

Wstając rano miałam tylko jedno marzenie, aby wszyscy zostali jeszcze w Polsce, lecz było to tylko marzenie. Zjedliśmy ostatnie wspólne śniadanie i ruszyliśmy pod szkołę. Oczekując na przyjazd busów, wszyscy rozmawialiśmy, pocieszaliśmy się i robiliśmy zdjęcia. Jednak w końcu musiał nadejść ten czas, czas pożegnania, ostatnich uścisków. Wszyscy spakowali bagaże i odjechali. Dopiero widok odjeżdżających busów uświadomił mi, że to już koniec naszej wymiany. Do teraz zadaję sobie pytanie, czy jeszcze kiedyś spotkamy się wszyscy razem? 

NA GÓRĘ